wtorek, 23 kwietnia 2013

Zostań wege w 30 dni - Odsłona szósta - MLEKO!?

Mleko mamy do wyboru wszelkiego rodzaju - przede wszystkim jednak krowie. Oczywiście terror laktacyjny, o którym z niebywałem humorem można poczytać sobie tutaj, a w nieco szerszym świetle obejrzeć tutaj - z biegiem czasu wydaje mi się jakąś szeroko zakrojona kpiną z kobiety, dziecka i NFZ. Kto stoi na czele? Producenci mleka modyfikowanego (MM) czy przemysł mleczarski? Może WHO? Osobiście już się pogubiłam.
Jadąc do szpitala - i przez całą ciążę - byłam nastawiona na karmienie piersią - tylko piersią i niczym więcej, żadnych sztucznych mieszanek, smoczków czy polepszaczy, naczytałam się właśnie tych tekstów, że wszystkie matki mają wartościowy pokarm i wszystkie matki są w stanie wykarmić swoje dzieci.
Otóż ogłaszam wszem i wobec, że NIE WSZYTSKIE matki, choćby nie wiem, jak wspaniałe herbatki piły i choćby nie wiem, jak się starały, jak by nie przystawiały dziecia do piersi - wykarmić nie mogą. Mnie terror laktacyjny sięgnąl w drugą stronę - nie płakałam, że muszę karmić, a nie chcę, tylko że chce karmić, a dziecko ciągle głodne, ciągle niedojedzone, po półtorej godzinie przy piersi w piersi nic, a dziecko głodne. I dawanie butelki ze łzami w oczach, ze świadomością, że robię dziecku krzywdę, to przecież pierwsze pół roku karmienia piersią jest najważniejsze.
Poszalałam, wypłakałam się, stwierdziłąm, że w rezultacie mam to w dupie, skoro młody jest najedzony, to niech wcina tę butlę, co mnie to. I tak sobie żyjemy, on na wieczór i noc butlę, cyca nad ranem i w dzień, on zadowolony, ja zadowolona, jakieś mleko leci, Młody wcina - wszyscy szczęśliwi.
WHO przeciez nawet zaleca, żeby karmić dziecia do drugiero roku życia, chodzi przecież o przeciwciała, które dziecko z mlekiem dostaje i które zapewniają mu dodatkową ochronę.
WHO wie...
Podczas ostatniej wizyty w Szpitalu Ginekologicznym na niechlubnym pobieraniu próbki na cytologię, kiedy musiałam się wyspowiadać z reguralności miesiączek i ich jakości chlapnęłam, że jeszcze karmię. Na co położna do mnie ze zdziwieniem, że skoro poród był rok temu, to dziecko juz nie potrzebuje mleka, bo tylko maluszki powinny mleczko pić, a większe dzieci, które jedzą juz stałe pokarmy.... Spojrzałam na nią i wyparowałam: "A czym mam go karmić? Krowim? Przecież to nie cielak!" Położna tylko się zaśmiała, a ja nie drążyłam tematu.
No tak, przecież zaraz po urodzeniu dziecka wszystkie panie MUSZĄ karmić piersią, a jak jakaś nie chcę, to położne potrafią dostać od neonatologa zakaz dokarmiania noworodka. Nie powiem, żeby to było normalne...
Ale karmienie piersia dziecka, które skończyło rok już jest traktowane jako nienormalne. Dlaczego? Przecież MM jest dostępne dla dzieci nawet do 3 roku życia. W czym mleko modyfikowane jest lepsze od mojego? Zawsze wydawało mi się, że MM zostało stworzone żeby WSPOMAGAĆ, a nie ZASTĘPOWAĆ karmienie naturalne. Więc dlaczego NFZ, gdzie terror laktacyjny ma się świetnie, kwitnie i w ogóle ma swoje korzenie - wyśmiewa kobiety karmiące w czasie określonym przez WHO? Czyżby NFZ wiedział coś, czego WHO nie wie? A może NFZ wie lepiej? Bo dziecko, które już wcina stałe pokarmy moze być traktowane na równi z dorosłymi....
Ach, przepraszam, nie może. Bo przecież bez MLEKA w kawie, MLEKA w cieście, MLEKA w proszku dodawanego do WSZYSTKIEGO łącznie z prażynkami paprykowymi nie mozna żyć. Jeszcze pół biedy, gdyby to było mleko dostosowane dla człowieka, czyli ludzkie bądź modyfikowane, ale nie - mówimy o mleku KROWIM.
Więc, jak powinnam karmić dziecko?
1. Do pół roku cycem, potem do 3 roku życia modyfikowanym, a potem krowim?
2. Do drugiero roku życia cycem, potem jest blada dziura, a potem krowim?
3. Do oporu cycem, a potem niczym, bo krowie mleko jest dla nasz w większości szkodliwe, a 80% ludności Ziemi ma na nie uczulenie bądź po prostu nie trawi laktozy?
Więc - powinnam być nowomodna, prozdrowotna czy eko-pieprznięta?
Każdy ma oczywiście prawo wybrac, czy dać noworodkowi cyca bądź butlę, ale bądźmy ze sobą szczerzy - skoro i tak większość podświadomie uznaje mleko krowie za wartościowsze od ludzkiego, to czemu nie dawać dziecku od urodzenia krowiego? Alergie, powiecie... Więc... skoro mleko krowie dla dziecka jest szkodliwe, to czemu jako dorośli już dobrowolnie je jemy? Bo organizm ma większe pole adaptacyjne i lepiej sobie radzi z podtruwającymi właściwościami mleka krowiego? Coś mi tu zalatuje hipokryzją.
Więc moje bez-krowio-mleczne dziecko i ja jemy cycowe, dodajemy modyfikowane, a mama nie wcina mleka i jego przetworów. I żyje nam się dobrze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz