czwartek, 11 grudnia 2014

Druty - Moje słodkie zielone Poppy - i warkoczowy szal

Wszyscy mają Poppy, mam i ja.

Najlepsze ze wszystkiego jest to, że moje Poppy powstało w drugiej dekadzie grudnia 2013 roku, post o nim napisałam wstępnie, zostawiłam do uzupełnienia o zdjęcia i kilka poprawek... i odgrzebałam dopiero teraz. Znaczy - odgrzebałam post. Poppy noszę cały czas. Zrobiłam do niej szal, który też non stop noszę od zeszłego roku, i też napisałam o nim piękny blogowy wpis, i porzuciłam wszystko z powodu braku dobrych zdjęć.

Dla osób, które nie bardzo wiedzą, co jest magicznego w tej czapeczce, odpowiem, że nie wiem... Zgubiłam swój opis i znalazłam do na raverly.com, okazało się, że masa osób go robi, nosi, tłumaczy, dzieli się, a prawa autorskie projektantki szlag jasny trafił, bo wszyscy chcą Poppy. Pytałam kilku osób o odczucia związane z czapą, to usłyszałam dokładnie to samo - że nie ma obecnie do kupienia ładnych porządnych czapek (nie mówię o kapeluszach!). I moja ciotka, i koleżanka z pracy, i znajoma męża zgodnie orzekły, że sam model Poppy jest na tyle kobiecy i praktycznie uniwersalny, że praktycznie każda kobieta nosząca czapki się w nim odnajduje.

Kilka razy nawet pożyczałam mój magiczny zielony zestaw do przymiarki. Zdarzyło mi się też w styczniu zeszłego roku, że jakaś kobieta zaczepiła mnie w sklepie spytać, gdzie kupiłam tak ładną czapę. Wszystko chyba przemawia na plus temu modelowi.

Oczywiście przedświąteczna nawałka spowodowała, że jak miałam rozpisać wzór dla mojej mamy po takiemu zwykłemu prostemu polsku, tak nie mam czasu... Eh.

...i nie mam też nowych zdjęć, więc bez sensu, żeby post dalej wisiał w archiwum - a zobaczcie, co zrobiłam:


Fota z zeszłego roku - nawet choineczki wiszą sobie na lustrze - w tym roku dostałam od mamy mojej na Mikołajki rózgę, więc jest rózga, a co - taka z diabełkiem - Czarny Piotruś górą!

Czapa i szal wykonane z ciemnozielonej Czterdziestki Arelana, na szal poszły dwa i pół motka, na czapę pół motka, na drutach 5.00 mm (szal) i 4.00 mm (czapka).

A takie zdjęcia są z dzisiaj :)




Szal jak widać, jest dwustronny, robiony w czasach, kiedy jeszcze wszystkie prawe i lewe przekręcałam, więc ściągacz w czapie jest z oczu skręconych, a szal, jakimś cudem, ma oczy przerobione dobrze. Warkocze przerabiane patentowo, drewniane korale w kwiatku, sam kwiatek szydełkowy. Mam niecny plan dorobienia do niego liści.

Poczułam tez różnicę w robieniu zdjęć aparatem ze swojego telefonu, a z KAZAM męża...

     
  
Zdjęcie po prawej jest z komórki męża, a zdjęcie po lewej wykonał aparat z mojej komórki. Jest różnica, prawda? Na zdjęciu jest to samo biscornu...

Od kiedy założyłam bloga trzy lata temu wiele się zmieniło, wiele komórek robiło zdjęcia moim wyrobom, ale dalej nie szarpnęłam się na aparat fotograficzny... Chyba mam postanowienie noworoczne....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz