środa, 27 lutego 2013

Wege w 30 dni - Odsłona czwarta - BO JAK TY WŁAŚCIWIE JESZ?

Dziś nie będzie anegdoty związanej z jedzeniem, zakupami czy ideologią wegan czy wege. Dziś będzie o tym, dlaczego każda kuchnia się od siebie różni. I z jakich powodów.
Oczywiście nie wnikam w kuchnie, gdzie każdy obiad musi być z mięsem na talerzu - w takich kompleksach zawsze na pierwszym miejscu znajduje się nóż i tłuczek, zaraz obok monstrualnej wielkości deski, na której się owe kotlety układa przed ubiciem. Ja nigdy nie kupiłam tłuczka do mięsa, a moja mama swój oddała szynszylom na pożarcie - jako ciekawostkę dodam, że zaczęły od rączki, trzonek rozgryzły do połowy i zostawiły.
Może z tego powodu w mojej kuchni mało kto jest w stanie się połapać. Brakuje takich standardów, do których przywykliśmy jedząc mięso i już zostaje u nas takie pojęcie, że kuchnia bez tłuczka jest niekompletna...
Podobna sytuacja miała miejsce ,kiedy powiedziałam koledze, że rzucam palenie... a razem z paleniem picie kawy. Spojrzał na mnie jak na monstrum. To było jeszcze w momencie, kiedy nie wierzyłam, że kofeina może powodować uzależnienie. Jednak kiedy po trzech dniach bez codziennego kubka kofeiny zaczęłam nagle usypiać na stojąco, trzęsły mi się ręce i chodziłam spocona jak szczur wiedziałam, że jednak zrobiłam dobrze, próbując się od kawy odzwyczaić. Udało się. Z papierosami również. Po dwóch latach od rzucenia zapaliłam dwa i połowę każdego wyrzuciłam - tak mi nie smakowały.
Więc dlaczego moja kuchnia różni się od takiej standardowej? Dalej mam w szafce kawę dla męża, jajka dla męża i dziecka, mleko do kawy dla gości, ba - nawet czarną herbatę -
ale z drugiej strony szafki cały arsenał pestek, strączków i przypraw. Takie cuda jak fasolka Adzuki czy ciecierzyca są u mnie stosunkowo od niedawna, jako urozmaicenie, bo każdy czasem chce spróbować czegoś egzotycznego.

Ale co ja takiego jem na codzień? Na zmianę naleśniki i pierogi? I już nawet nie to, bo przecież przeszłam na wegański sposób odżywiania. Więc co? Ziemniaki i surówka? A ziemniaki takie... suche? Bez sosu? Bez tłuszczyku?

O ironio, powinnam spytać w tym momencie, kto tutaj jest bardziej ograniczony - ja, która McDonalds i KCF omija szerokim łukiem czy człowiek, dla którego obiad to standardowe 2+1, czyli ziemniaki z surówką i CZYMŚ mięsnym? Nie chce nikogo obrażać, ale często mnie takie pytania dziwią... Co ja takiego jem... a co takiego jedzą inni ludzie? Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto byłby na diecie składającej się tylko z chleba, nabiału i mięsa (no, może wyłączając przebywających na niesławnej diecie Dukana).
Jem dokładnie to samo, co inni ludzie.
JEDZENIE.

Wróćmy na chwilę do tematu uzależnień, bo to interesujące zjawisko. Większość z nas uważa, że uzależniające są tylko używki: alkohol, narkotyki, papierosy - koniec. Kawa, mięso, nabiał, czekolada, biały cukier nie mogą cię uzależnić. Dlaczego? Bo są jedzeniem...
Podkreślmy jeszcze raz: ponieważ klasyfikujemy coś jako zdatne do spożycia, posiadające wartości odżywcze, jest a priori traktowane jako nieuzależniające. Ironia...
Dwieście lat temu kawa była uważana za narkotyk i podawano ją w maleńkich filiżankach, niewiele większych od tych do espresso. Co zatem się zmieniło? Chyba klasyfikacja, prawda?
A gdyby tak papierosy miały mieć działanie lecznicze? W latach 50 zeszłego stulecia lekarze rekomendowali palenie papierosów, a rzeczywistość nieco ich zweryfikowała. Co więc wpływa na to, że dany produkt jest uzależniający, a inny nie jest?
Dlaczego u tak wielu osób sama myśl o odstawieniu mięsa wywołuje dokładnie taką samą reakcję jak myśl palacza o konieczności odstawienia palenia? "Palę bo lubię" "Jem bo smakuje" "Bez palenia jestem nerwowy" "Bez mięsa nie będę miał siły".
I teraz ciekawostka: wegetarianie czytając powyższe przytakną, a ludzie na diecie tradycyjnej obrzucą błotem. Chociaż system jest dokładnie taki sam jak w przypadku uzależnienia od papierosów: "Ja nie jestem uzależniony!" "To rzuć" "A po co?".
:)

Więc jeszcze raz: Jak ja właściwie jem? Normalnie, po prostu w typowej książce kucharskiej omijam działy mięsne albo nie dodaję mięsa do dań, w których nie jest ono konieczne, np. w spagetti czy gulaszu albo zapiekance. Można? Można.



Pod spodem przepis na wspaniały gulasz z fasolki szparagowej. Danie jednogarnkowe - czyli robi się szybko, czysto i niskim nakładem pracy. Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz