wtorek, 31 grudnia 2013

Haft - Biscornu biscofleur, czyli kwiatkowe cudo - Biscornu III

Mogłabym to nazwać szaleństwem, wiecie? Takie maniakalne robienie tego, co nam się podoba, ale u mnie przyjmuje to powoli formę manii - jak ta durna siedziałam, dziergałam 15 kwadracików do tego przeklętego biscornu, już-już-na-styk myślałam, że wykończę te zielone muliny, na które już niemal patrzeć nie mogę, a z których zrobiłam już tyle, że przydałaby się jakaś odmiana... i pech, najpierw się okazało, że na ostatni kwadrat zabrakło mi kilka centymetrów nitki, a potem, że dwa kwadraty wyszyłam za blisko siebie i przy próbie połączenia materiał - nawet potraktowany z fizeliny od spodu - nie daje rady i się rwie. Zrobiłam więc największa głupotę, jaką mogłam zrobić, mianowicie poszłam z synem do pasmanterii kupić oba motki po raz drugi - z czego wściekłam się, bo jakby trzech zarwanych prawie nocy nie było mało, to jeszcze zgubiłam banderolę z oznaczeniem koloru ciemniejszej muliny - i szukaj sobie teraz, człowieku :/ Na szczęście pani z pasmanterii oko dobre mimo wieku posiada i w dwie minuty znalazła odpowiedni kolor.

Ale spokojnie, odmiana sie szykuje - mama moja chce fioletowy igielniczek - więc zrobimy - po złości dla odmiany od tej zieleni... bo lubię zieleń, ale bez przesady...

Jeszcze tylko słów kilka o tym biscornu... Znaczy, nie o tym, jak mi się robiło, bo więcej tego błędu nie popełnię, żeby 15 kart wyszywać, muszę trafić na jakiś naprawdę powalający formą i wykonaniem wzór - ale o samej formie jako wyglądzie.

Gdzieś na jakimś blogu hafciarskim - którego nawiasem nie mogę teraz znaleźć (pewnie po złości za wiązankę na zielenie) - znalazłam biscofleur stylizowane na lilię (czy inny rododendron?) - wyszywane krzyżykami, piękne - zachciałam. A tu ani nazwy, ani nic... Ile ja się naszukałam, jak się nazywa biscornu stylizowany na kwiatka z pięcioma płatkami - rogami - wypustkami - cholera wie czym. Nawet poszukiwanie wzorów zaowocowały tym, ze znalazłam piękną krzyżykowa ważkę, ale nie takie biscornuu, jakie chciałam. Dopiero na stronie z jakimiś darmowymi projektami trafiłam na to, czego szukałam.

Proszę Państwa, to je TO:


Kompletny wzór :) zaczerpnięty STĄD (Kincavel Krosses). Wzór darmowy, więc mogę powielać, chwalić i polecać, co też robię. 

Wydawało mi się, że haftować się będzie bosko, a tutaj smętna rzeczywistość... No bo myślmy logicznie - skoro nie zawsze mam cierpliwość do wyszycia czterech rogów zwykłego biscornu, to tutaj mam 5 bloków, każdy do wykonania w całości 3 razy... dziękuję Bogu, że bok jednego kwadratu to 16 oczek, bo inaczej bym się poddała.

No nic, siedziałam długo, częściowo wkurzona, częściowo podekscytowana, a częściowo z bolącym już kręgosłupem, bo przecież nie mam ani drukarki, ani podstawki pod lapsa, co by się umościć na moim fotelu - i tak ostatnio cały czas zajętym przez syna. Eh. Całość wyszywałam na niewygodnej pufie i chyba czas pomyśleć o jakimś wygodnym fotelu TYLKO dla mnie.

Jak łączyć klasyczne biscornu to wiedzą wszyscy chyba - a jak nie, to pisać - natomiast nabiegałam się za sposobem łączenia tego kwiatkowego - i znalazłam :)

Źródło: http://tintocktap.blogspot.com/2009/03/slightly-different.html

I jak już się pozszywacie,t o wyjdzie coś takiego:

Źródło: http://tintocktap.blogspot.com/2009/03/slightly-different.html
Ładne? Oczywiście, że ładne :) Śliczne! Moje już też gotowe, dziś pozszywałam do końca, jutro idę wybierać jakiś guziczek czy koralik do pasmanterii na wykończenie pośrodku, bo z moich nic ciekawego i ładnego się niestety nie znalazło.

każdy kwadracik wyszyty po trzy razy;
dwa ostatnie prawe w najwyższym rzędzie nie wyszły -
zostawiłam za mały margines, i musiałam dorabiać.
Opłaciło się :)

listki

różyczki

zawijasy i labirynty

gwiazdki

dwa dorobione elementy

w trakcie zszywania (szlag mnie jasny trafiał...)

Zszyte







a tutaj ja wkurzona, że nie mogę złapać
ostrości. cyknięte z rozbiegu przez J, jako dowód,
że ostrość jest i ją złapał.
Męski punkt widzenia ;)

Generalnie do tej pory (stan na 03.01.2014) nie kupiłam żadnego guziczka kończącego to biscornu, więc leży, leży... Lepiej niech leży, niż jak mam je spaprać jakimś źle dobranym dodatkiem. Wykończony w przerwie między Świętami 2013 a Nowym Rokiem 2014, dokładnie w nocy z 30 na 31 grudnia 2013.

Najważniejsze jednak, że mam już to biscornu i więcej czegoś takiego nie popełnię (chyba że do następnego razu... ;) ten etap mam za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz