piątek, 10 stycznia 2014

Zakupy, kwadraty i takie tam

Zakupy zakupami - szalałam z zakupami materiałowymi w październiku, kiedy dostałam zamówienie na kapę w jakichś fantastycznych kolorach (czernie, brązy, kwiatki) i szukałam odpowiednich faktur, jakichś materiałów niekoniecznie jednolitych, ale ciężko było - ciężko o tyle, że kapa ma mieć 2 metry na 2,5 metra. Obchodziłam ją jak pies jeża, obwąchiwałam, niemal obszczekiwałam, może gdzieś tam się warknęło, potem dziecko się pochorowało na miesiąc, wypełnienia nie mogłam nigdzie dostać - a jak już to w takiej cenie, że kapa kosztowałaby fortunę... A potem były święta i ciągle coś.

A do tego jeszcze że ma to być patchwork, którego nie wiedziałam, jak zaprojektować... bo nawet do końca nie wiedziałam, ile i jaki mam materiał. W końcu zdecydowałam się na dość spore kwadraty, niestety przytłoczyła mnie ilość elementów do wycięcia - ponad 140. Nigdy nie pracowałam na czymś tak wielkim, ale idę za ciosem. Miałam kończyć stare zaległe projekty - tak więc robię. Dziś wysiedziałam swoje i pocięłam materiał na kwadraty. Pięć godzin później miałam niemal wszystko. Jeszcze jutro to poukładam, jakoś rozplanuję i będzie zacnie :) Potem czeka mnie zszywanie...

Wyciętych elementów jest 120 w paczkach po 10 sztuk i 21 luzem. Mam nadzieję, że uda mi się z tego ułożyć coś ładnego, efektownego, nie będę musiała dużo docinać i wykorzystam wszystkie elementy. Ovata zamówiona z netu, bo z przesyłką wyszło ponad połowę taniej niż jakbym miała kupować na mieście.

Poza tym - zamawiająca ma psa... Połowa ślicznych wzorków, jaka przewinęła mi się przez ręce musiała wrócić na półkę albo do szafy, bo inaczej kapa zaraz by oblazła kłakami. Kto ma zwierza - ten wie, o co chodzi.



Do tego w zaległym prezencie od J. dostałam kosz z trawy bambusowej. Jest ma stelażu, więc wytrzymuje fajne obciążenia - wzięłam go na włóczki i druty, bo pięknie do niego wchodzą. Syn chciał przechwycić na auta i inne swoje resoraki, ale byłam twarda, nie dałam się. Za długo Trzymałam włóczki z jakiejś pseudo-wiklinowej osłonce na doniczkę. Może w końcu nie będzie mi dziecko wyciągało drutów pończoszniczych i wtykało w aktualną robótkę jak w jeża... Zawsze się wtedy cieszy, a ja mam serce w gardle, czy sobie tymi drutami oczu nie wykole.

Pudełko kupowane było w Jysku za całe 30 zł. Warto było. Też nie było tak, że za wszelką cenę chciałam je mieć - po prostu J. się uparł, że chce mi kupić i mam nie dyskutować. Więc nie dyskutowałam.




Zaczęłam też jedną chustę. Wzór ładny może, ale na razie zaczynałam tę chustę chyba ze dwanaście razy już i ciągle popełniam błędy w takich miejscach, że mi się wzór rozjeżdża i strasznie to widać. Uzbroiłam się jednak w cierpliwość - kiedyś ją zrobię.



Jak widać wyżej, nawet nawijania oczek musiałam się nauczyć, ale spokojnie - sprułam jeszcze 3 razy i opanowałam :)

Ostatnia rzecz, jaka wpadła mi w ręce w ostatnim czasie to dwa hafty. Jeden na "SAL na kołach", w którym chce wziąć udział, ale nie będę się zgłaszać zanim nie wyszyję ładnie chociaż jednej łatki. Padło na Złomka z serii Auta.

Syn obchodzi ten haft i go niemal obwąchuje, więc pewnie będę musiała zrobić co najmniej dwa (oczywiście pod warunkiem, że choć jeden mi wyjdzie tak, jak powinien):


...i wygrzebałam Madame Butterfly. Już pamiętam, czemu rzuciłam ten haft do szuflady.


No, umiejscowiłam ten haft w takim miejscu, że margines na dole został prawie zerowy. Nie wiem, jak ja to liczyłam, ale jakoś trefnie wyszło. Mam tylko nadzieję, że dam rade wrzucić ją w ramkę tak, żeby nie było tego babolca widać, grrr.


Sporo już z dziewczyny zrobiłam, po wyciągnięciu i odświeżeniu dokończyłam motyla po prawej i teraz wzięłam się za lewą stronę. Idzie powoli, bo mam dużo innych zajęć, ale zawsze do przodu.


Ponieważ nie posiadam tamborka, ani nic innego, wyszywam w rękach, a nadmiar materiały zbieram klipsami biurowymi - spokojnie, brzeg tkaniny podprasowałam fizeliną, co by się nie spruł.

To na tyle dziś, uciekam spać. Zarwałam już drugą noc i mam nadzieję, że kawa jutro na mnie zadziała...

1 komentarz:

  1. Hej !
    Jestem ciekawa Twojego patchworku , też mam w planach zrobić narzutę tylko że na własny użytek.. jakiej wielkości wycięłaś kwadraty ? bo ja 10/10 cm i nie wiem czy to dobrze , czy za małe , za duże.. :/ pierwszy raz będę robiła patchwork..
    POzdrawiam !

    OdpowiedzUsuń