Natchniona blogiem Rosy, która ostatnio maniakalnie szyje alladyny poszłam za ciosem i uszyłam swoją parę, jakiś miesiąc temu, czyli na początku kwietnia. Spodnie są kombinowane, bo kopistka ze mnie kiepska, poza tym Rose ciężko skopiować, a poza tym ciężko jest, kiedy znajduje się w większości TAKIE wzory:
No, chciałam spodnie kroju wschodniego? To mam :) Trochę dziwnie było się w tym połapać, więc szyłam jak mi się podobało... i kilka dni temu znalazłam porządne kroje historycznych szarawarów polskich, kozackich i innych, więc chyba coś jeszcze się potnie i sprawdzi w praktyce :)
Z moje wielkiej alladynkowej improwizacji powstały dwie pary (biorąc pod uwagę, że nie szyję, jeśli nie muszę, bo syn jest moim wiernym kompanem przy wszystkim :) ).
|
no, kroka postawię |
|
tutaj fotkę robiłam sama, ale generalnie chyba widać, jak opadają |
|
to są spodnie szwagierki, jeszcze przed wszyciem gumeczek |
|
kawał materiału, nie? |
|
szwagierka w spodniach, gumeczki już wszyte |
|
kroka też postawi |
|
i kochany Synuś, który asystował we wszystkim :) |
Jedyny minus spodni szwagierki to taki, że materiał farbuje - górę ma wykonaną ze starej męskiej koszuli w kolorze stalowym, dół z jakiegoś bordowego płótna.
Moje spodnie to lejący się materiał ze spadu z jakiejś pasmanterii, więc chyba recycling, bo żadem materiał nie był kupowany na metry od nowości w sklepie.
Teraz będę szyła inne spodnie, ale też wschodnie, dla koleżanki zafascynowanej Dubajem. Zobaczymy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz