Każdy pewnie robi jakieś postanowienia noworoczne. Moim zdaniem fajna sprawa - pod warunkiem, że nie są one jakieś kosmiczne :)
Ja zwykle przez pierwszy miesiąc roku zastanawiam się, co chciałabym przez rok osiągnąć - bo postanowienie noworoczne, którego się człowiek trzyma do Trzech Króli to chyba fanaberia, a nie postanowienie.
Dobra, z moich postanowień noworocznych na pierwszym miejscu jest nauczenie się frywolitki. Chodzi mi ona po głowie już od kilku lat i jakoś tak obchodzę ją jak pies jeża i twardo obszczekuję. Zobaczymy, jak będzie w tym roku. Mam ochotę się jej nauczyć, ale czy w tym roku? Zobaczymy.
Natomiast na pewno zrobię jakąś chustę na drutach - nie wiem jeszcze, czy będzie to semele, czy coś innego, ale wiem, że zachorowałam na chustę na drutach i muszę sobie takową zrobić.
Mam również zachciankę, normalnie jak kobieta w ciąży - tak silną, ze nic, tylko rzucić wszystko i robić, bo ma się CHĘĆ - a moja CHĘĆ zrobić sobie kolejną serwetkę brugijską. Wiem, że ostatnią robiłam jeszcze przed ciążą, a to było... oj, trochę temu, wolę nie liczyć, i obecnie mam chęć na brugijskie koroneczki, zawijasiki, gwiazdki i słodziaczki. Przeglądałam Net w poszukiwaniu jakichś inspiracji do serwetek brugijskich, a znalazłam cała furę wzorów - pościągałam, mam i wykańczam wszystkie zaległości, żeby wziąć się za nowe rzeczy.
I jak na dziś ostatnie moje takie wstępne postanowienie, to wykończyć tyle ile się da zaczętych prac i przyjętych zleceń.
... i skompletować najpotrzebniejsze rodzaje drutów, a na urodziny kupić sobie największą, jaką znajdę księgę robót na drutach - jak ktoś wie, za co powinnam sięgnąć - dajcie znać już teraz, proszę! <3
A u Was?
życzę wytrwałości w postanowieniach, moje postanowienie to nie mieć postanowień :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń