czwartek, 23 maja 2013

Moje szycie - Torebki

W szaleństwie uczenia się szycia wynalazłam sobie jakiś prosty wzór na torebkę na podszewce, oczywiście z  papavero.pl, chodzi o tą:

Wybrałam ją z powodu faktu posiadania podszewki. Przy jakimkolwiek żakiecie czy innej marynarce PODSZEWKA zawsze stanowi dla mnie czarną magię i jest jakąś zmorą, co do której wszyscy piszą, że jest skomplikowana i ciężko się szyje. Tak więc w ramach nauki wzięłam coś prostego. W tym przypadku podszewkę kroi się z tego samego wykroju co materiał wierzchni, więc ogarniecie całości na wstępie jest dość łatwe. Potem tylko jedzie się overlokiem (w moim bezoverlokowym przypadku zygzakiem numer 5), przeszywa się potem obie części razem. Ja sobie dodatkowo pojechałam szwem po wierzchu.
Ale oczywiście bez wtopy nie da rady w moim przypadku. Tutaj źle uszyłam uszy i całość wygląda jak szyta z koszulki (na co kilka osób zwracało mi uwagę, a ja nie wiedziałam, o co chodzi).
Całość wygląda ciekawie:

tę nieudaną pierwszą torebkę zaopatrzyłam w kieszonkę,
paczka chusteczek higienicznych się mieści, więc dla mnie jest akurat

i nawet wzorek się dopasował :D

Pod spodem druga torebka, z już dobrze przeszytymi uszami. Ta kieszonki nie posiada.




Nie wygląda na pojemną, raczej na pipidówę w rozmiarze A4, ale o dziwo po pierwszym wyjściu na zakupy, do (nie)śmiertelnej Biedry, zmieściłam:

  • cztery puszki: z czerwoną fasolką, groszkiem i kukurydzą,
  • półkilowe mleko dziecka,
  • płyn do mycia naczyń (litr),
  • mleczko do czyszczenia (litr),
  • dwa serki typu feta w kartoniku,
  • serek do pieczywa 250g we wiaderku,
  • dużą paczkę rodzynek,
  • mała wodę mineralną,
  • paczkę chrupek,
  • jedną puszkę Warki Radler.
Uszy wytrzymały i nic oprócz tego, że ciężko się niosło (biorąc pod uwagę obciążenie...) torebka zdała egzamin.

Więc, jakby ktoś chciał taką dla siebie, ta dobrze uszyta jest do wzięcia :)

Byłam z tą właśnie źle przeszytą w uszach torebką u koleżanki, Synusia zabrałam ze sobą. Oczywiście do torebki weszła duża książeczka, piłka, pełna zmiana ubrania, pieluchy, chusteczki, butla z piciem, paczka ciastek, jakiś banan, czapeczka, zapasowa ciepła bluza... W każdym razie, koleżance do torebki oczy się zaświeciły i zanim się zdążyłam zorientować, przymierzyła sobie torebkę do wózka inwalidzkiego, zawieszając ją na rączkach, i stwierdziła, że pasuje idealnie. jedyny mankament to brak zamka czy innego zapięcia. Wiadomo, wieszając torebkę z tyłu i jadąc do sklepu - otwarta torebka to zaproszenie dla złodzieja. Wymyśliłam już pi-razy-drzwi, jak do tego modelu wszyć zamek, ale muszę jeszcze popróbować na innych modelach-już-zamkowych, zanim zacznę szaleć z własnymi przeróbkami. Jedną torebkę zamkową z podszewką już mam na oku, więc nic tylko szukać materiału i szyć, szyć!

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz