wtorek, 11 czerwca 2013

Wycieczka z Potworem - Szczawno Zdrój

Na rozpoczęcie - Potwór w potwornej pościeli - szczęśliwy :)


Oraz poduszka - skończona, zamontowana, pasująca.





~~*~*~*~~

Ponieważ po tygodniu czasu przestało padać, zabrałam Potwora do Szczawna Zdroju na spacer. Rododendrony zakwitły pięknie tego roku :)

Poniżej fotorelacja, można ominąć jak kogoś nudzi, czytania też wiele nie ma.



















Kruszynek odpadł w połowie trasy







schody, płynące ...




Po sforsowaniu schodów (a lekko nie było) ruszyliśmy wyższą trasą w przeciwnym kierunku. Rododendrony widać było z daleka :)



Ta trasa jest jedna z moich ulubionych - gałęzie zwieszają się nisko nad głową, wystarczy wyciągnąć rękę nad głowę, by ich dotknąć, ścieżka wykładana jest kamiennymi nieregularnymi płytami, pamiętającymi pewnie jeszcze czasy niemieckie.



a Kruszynek spał






schody dodają uroku





doszliśmy do końca trasy, a Kruszynek dalej spał,
zaparkowałam więc pod buczącym krzaczorem, w pełnym słońcu

dokładnie na tej ławce :)


Na zbliżeniach, jak się dobrze przyjrzycie, widać zwijające się owady - pszczoły, bąki, trzmiele i wszelkiego rodzaju fruwające, buczące, bzyczące ustrojstwo, spijające nektar z każdego napotkanego kwiatka. Siedzieliśmy tam godzinę, słuchając ogromnego, wysokiego na ponad 5 metrów, buczącego krzaka. Wrażenie niezapomniane...
Oczywiście zdjęcia, które robię komórką, bo aparatu dalej brak, nie dały rady złapać owada w akcji. Żałowałam też, że nie wzięłam żadnego Zenita, ale zanim bym wywołała klisze zapewne rododendrony zakwitłyby po raz drugi :)





Taki krzak nad głową buczał, buczał, delikatnie śpiewał cały...


to ja pod krzaczorem

w pełnym słońcu... nareszcie pełnym i nareszcie słońcu

a 5 cm od ucha zwijający się bąk...
najlepsze było to, że owady, zajęte bzykaniem w kwiatkach,
nawet na nas nie siadały.
zupełnie jakby siedziało się w pełnym pszczół ulu :) 




w międzyczasie Potwór się obudził, zjedliśmy więc spóźnione drugie śniadanie
Wieża św. Anny, Szczawno Zdrój
~*~*~*~ 

Ci, co mnie znają, wiedzą, ze mięsem rzucić potrafię, a najdłuższe wiązanki zdarzają mi się, kiedy wychodzę na spacer z wózeczkiem i dziecięciem w środku owegoż. Dzisiejszy spacer zaczęliśmy w wózku - po raz pierwszy od półtora miesiąca użytkowanym - a zakończyliśmy w Mei Tai, szytym przez koleżankę z wegedzieciaka, użytkowanym po kilka razy dziennie.
Przyczyn puszczania przeze mnie wiązanek jest wiele - zasadnicza to taka, że wózek jest ciężki. Wszyscy zawsze mi współczują, ze dziecko targam na plecach, ale prawda taka, że po dzisiejszym dniu odczuwam wielki szacunek względem tych kobiet, które codziennie wychodzą z dzieckiem w wózku na spacer - ile to się trzeba naszarpać, nakombinować, tu krawężnik, tam schodki... Masakra, ja po godzinie byłam spocona jak szczur, ale ile mogłam, tam dziecko dopchałam. Potem, puściwszy na kolejnym żwirowanym wzniesieniu sutą wiązankę, zawiązałam Potwora na plecy i do domu.
Drugi powód, dla którego dziecko noszę, a nie wożę - są dziury :) Zdjęcie poniżej to przykładowa droga, jedna z trzech, jakie mam do wyboru jadąc z mojego osiedla do Szczawna. Nie różnią się od siebie zbytnio, wierzcie.



dziecko na plecy, zakupy do wózka! :D

widzicie? tam? w środku, w głębi?

dziura! 
Skończyliśmy spacer, poszliśmy do domu na obiad, potem jeszcze na chwilę na plac zabaw, ale płot wokół piaskownicy został odmalowany, więc znudzony Potwór wrócił do domu bawić się z myszami.


J. śpi, ja kończę, co wczoraj zaczęłam, a zaraz wyciągam papier ścierny i będę robić przeklętego ludowego ptaszka, którego moja mama sprezentowała Kubie, a na którego patrzeć nie mogę. Oczywiście nie dlatego, że ptaszek ludowy - tylko wykonany tak, że głowa boli... ale o tym jutro :)
No, to jak już się wynudziliście - życzę miłego wieczoru!

2 komentarze:

  1. Piękne masz okolice, dziko zazdroszczę!
    I poszewka z troczkami urocza! ja zawsze na guziki robię lub zamek, zapomniałam o troczkach na śmierć, a to takie fajne rozwiązanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne :)
      No właśnie ja guziki obchodzę szerokim łukiem, bo nie lubię obszywania dziurek, a Zośka ma czterostopniowe. Dla mnie troczki są retro, mają swój charakter :D

      Usuń